Wino, produkt boski, potrzebujący czasu i miłości, żeby cieszyć swym
czarem barwy, przejrzystości, aromatu i smaku.
Wino, dające radość spotkań, zbliżające nawet nieśmiałych.
Wino, określane tysiącem przymiotników, zawsze milczące i pokorne,
słuchające mądrze słów biesiadników, wino inteligentne, wykorzystujące
klimaty, gleby, wiatry...
... tylko po to, żeby dawać radość zmysłom, żeby leczyć...
Leczyć ciało i duszę, leczyć skutecznie, nieśpiesznie, wytrwale.
Wino wdzięczne za opiekę, wdzięczne tym rękom, co je od maleńkiej
sadzonki pieszczą.
Wino...
Rześkie na poniedziałek, wtorek, środę...
Intensywniejsze w aromat i pełniejsze w soki na czwartek do piątku wieczorem...
I to najodważniejsze, najgłębsze, najdłużej zostające w pamięci oka,
języka i nosa, to odświętne, na niedzielę i wielkie okazje...
Wino...
Pozostaję pod jego przemożnym wpływem i nigdy nie mam dosyć, im więcej,
tym bardziej pragnę, jak magnes lub siła niewidzialna, jak kochanek tajemny,
którego strach pozostawić samego nawet na moment, w obawie, że
stracę coś cudownego...
Wino...
Zmysłowe jak jesień, którą wielbię i hymny na jej cześć tworzę.
Jednakie w intensywności kolorów i emocji, których jesień mi dostarcza.
Wino...
Zmysłowy kochanek
Comments
Fotki
Po prostu świetne! Słyszałem to już od kilku osób. Pzdr!