Gaja, Gaia, Yeah!

Obok Angelo ciężko przejść obojętnie. W ogóle ciężko przejść. Ciężko zastać w domu. Choć teraz może już się uspokoił. Nie zabiega, nie lansuje. Dużo dobrego zrobił dla regionu. Wina z Piemontu z Nebbiolo zyskały światową sławę, a on pewno ma w tym swój niemały udział. Należy im się. Nie pachną może tak owocowo jak najlepsze Bordeaux, profil aromatyczny lekko skrzywiony mają od owocu, w kierunku ziemi, ale ten smak i posmak!
W hotelowym łóżku Angelo Gaja przewrócił się na drugi bok.

ga01.JPG

Historia rodu zaczyna się od Giovanniego, znaczy Janka, potem Angelo, znowu Giovanni, Angelo i abarot Giovanni, łatwo domyśleć się jak Janek nazwie syna, póki co potomek rodu nie garnie się do winnicy. Założyciel winnicy, pierwszy Giovanni urodził się, w dobrym roczniku 1855, akurat gdy tworzono bordoską klasyfikację. Od razu się nie certolił, a swoje nazwisko pisał na etykietach większymi literami niż nazwę regionu, czyli Barbaresco. Na dzisiejsze czasy jak znalazł. Mieli pić nie bylejakie Barbaresco, ale to Barberesco, od Gaji! Zaczął od osterii, do knajpy potrzebował win, więc zaczął uprawiać Nebbiolo i tak się zaczęło. Sława, wywiady, książki, helikoptery... Ale może po kolei.
Angelo Gaja usiadł na łóżku i sięgnął po telefon, żeby zamówić śniadanie.

ga02.JPG

Jego syn, jak obecny następca rodu nosił imię Angelo. Urodził się w 1876, poślubion Clothilde de Rey (1880-1961), która odegrała niemałą rolę w podnoszeniu poziomu win, na wysoki poziom, na którym te wina pozostają do dziś. Od jej imienia nosi nazwę jedno z win, winnica - Sori Tildin. Także od jej i od imienia córki Gaii z kolei Chardonnay Gaia & Rey. Nomen, omen grecki producent na Santorynie także nazywa się Gaia, co wymawiamy tam nieco inaczej, coś jak Yeah! Marktetingiem u Gaji zajmuje się zaś także kobieta, to ta Pani na fotce poniżej, z Toskanii pochodzi, dla Angelo pracuje od 2002. Można powiedzieć, że kobietami Gaja stoi.
Niezły biust - pomyślał w tym czasie Angelo Gaja, zagapiwszy sie w dekolt pani minister kosmetyki i SPA, która uzgadniała z nim konkrety dotyczące win Gaji serwowanych podczas polskiej prezydencji w UE.

ga04.JPG

Kolejny członek rodu - Giovanni, urodzony w 1908, robił w konstrukcjach, bywał w terenie, kupował sporo, więc wiedział co i gdzie, którą działkę, parcelę dokupić w Barbaresco. 100 ha już mają i od nikogo gron nie muszą skupować. Zespół do zbiorów też z grubsza stały, doświadczenie przechodzi z rąk do rąk. Giovanni pracował dla Firmy z powodzeniem, do 2002 roku, kiedy odszedł do wiecznej winnicy, pokój jego duchowi.
Angelo Gaja wiedział już, że nigdy nie będzie tak jak było.

ga03.JPG

W 2002 jego następca, dla odmiany, bo jakże inaczej, Angelo, zakupił posiadłość Pieve Santa Restituta w Montalcino. Win Gaji spróbowałem ledwie kilka, podczas degustacji zorganizowanej przez importera, Centrum Wian - notki wszystkich z nich można znaleźć na SstarWines. Win żadnych od Gaji nikt mi do plecaka nie zapakował, a szkoda, a na samej degustacji też raczej wypluwałem, przykładnie, no może tylko Barolo i Barbaresco przeszły mi przez gardło, odrobina.
W tym czasie Angelo Gaja patrzył, jak goniec redakcji Dionizosa pakuje mu do bagażnika prawdziwy skarb - ostatni, jedyny na świecie karton Ciemnego Burgunda z rocznika 2009, będzie uczta - pomyślał skrycie.

Licentia poetica. Copyright: SstarWines & DeoBlox. It has never happened.

Comments

Gaja z krainy Oz

A dokładniej to z krainy Oza Clarke'a, który w dość starej książce New Classic Wine poświęco Angelo Gaji cały rozdział. Pisze on m.in. o tym, jak Gaja stał się sławny w USA. Bynajmniej nie dzięki jego świetnym Cru Nebbiolo. W latach '70 zaczął eksperymentować ze znanymi na całym świecie odmianami Chardonnay i Cabernet Sauvignon. W 1989 to właśnie jego Chardonnay Gaia i Rey (nazwa pochodzi od imienia córki i nazwiska przodkini rodu) zyskało wysokie ocen w Wine Spectatorze. Cabernet Sauvignon Darmagi też został dostrzeżony za oceanem. W czasach kiedy Oz Clarke pisał swoją książkę, w latach '90 Nebbiolo z pojedyńczych winnic cenowo przebijał tylko Petrus, a pierwsza piątka z lewego brzegu pozostawała w tyle (dziś chyba już to się zmienło?).